- Kategorie
-
Nienasycenie
Symbol:
42.08
Realizacja | 3-5 dni roboczych |
Cena przesyłki | 16 |
Dostępność | Mało 3 szt. |
Kod kreskowy | |
ISBN | 5902490407756 |
EAN | 5902490407756 |
Nienasycenie jest uznawane przez wielu krytyków za najwybitniejszą powieść S. I. Witkiewicza. Przede wszystkim ze względu na efektowne i nowatorskie pomieszanie stylów, tonacji i konwencji. Ale nie tylko: również ze względu na wagę i znaczenie skomplikowanej materii tematyczno-problemowej. Jest to bowiem powieść o dokonującym się na wielu płaszczyznach egzystencjalnym wtajemniczeniu głównego jej bohatera. Erotyka, sztuka, psychologia, filozofia, polityka oto dziedziny, które pomagają Genezypowi Kapenowi zdefiniować własne jestestwo oraz zdobyć niezbędne doświadczenie życiowe. Wszystkie jednak mają wspólny mianownik: dobitnie uświadamiają młodemu adeptowi potworność metafizyczną istnienia. Tego rodzaju odczuciom sprzyja dodatkowo fakt, że akcja powieści rozgrywa się w okresie największej rewolucji świata. Nieprzypadkowo utwór wieńczy fantastyczno-katastroficzna wizja chińskiego najazdu na Europę niepowstrzymanego żółtego potopu, który w konsekwencji doprowadzi nie tylko do końca rasy białej, ale i co ważniejsze do absolutnego ujednolicenia ludzkości. Witkiewicz po raz kolejny zatem kreśli tragigroteskowy obraz unicestwienia jednostki (Istnienia Poszczególnego) oraz upadku całej kultury.
Genzezyp uczuł się zranionym do głębi, ale nie dał nic po sobie poznać. Wszystko zdawało mu się znowu takie nadzwyczajne, tak jakoś na milutko przepojone płomienną esencją dziwności życia właśnie tej nie pojęciowej, tylko bezpośrednio danej. W jaki sposób?
Chyba w samym przeciwstawieniu się indywiduum temu, co nie jest nim samym. Mroczny, bezsensowny świat, palący się metafizyczną grozą, jak górski krajobraz w zachodzącym słońcu, i zabłąkane istnieńko samotne, przesycone tą samą tajemnicą, która wypełnia wszystko. Właściwie powinno by się zlać z tym wszystkim, powinno by nie być nic, a jednak odgraniczone w niewiadomy sposób ja trwa oddzielnie ku zgrozie własnej i innych podobnych mu nędzot. To był szczyt metafizyki Zypcia.
Genzezyp uczuł się zranionym do głębi, ale nie dał nic po sobie poznać. Wszystko zdawało mu się znowu takie nadzwyczajne, tak jakoś na milutko przepojone płomienną esencją dziwności życia właśnie tej nie pojęciowej, tylko bezpośrednio danej. W jaki sposób?
Chyba w samym przeciwstawieniu się indywiduum temu, co nie jest nim samym. Mroczny, bezsensowny świat, palący się metafizyczną grozą, jak górski krajobraz w zachodzącym słońcu, i zabłąkane istnieńko samotne, przesycone tą samą tajemnicą, która wypełnia wszystko. Właściwie powinno by się zlać z tym wszystkim, powinno by nie być nic, a jednak odgraniczone w niewiadomy sposób ja trwa oddzielnie ku zgrozie własnej i innych podobnych mu nędzot. To był szczyt metafizyki Zypcia.
Nie ma jeszcze komentarzy ani ocen dla tego produktu.
- Wydawcy